Noc poślubna - w objęciach Amora czy Morfeusza?
- Czyli dlaczego nie rezygnować z nocy poślubnej oraz jak nie zasnąć w jej trakcie
Dawniej - moment długo i niecierpliwie wyczekiwany, rytualny, dziś - praktycznie wymierający. Na pytanie „czy uprawiałaś seks w noc poślubną” tylko jedna na kilkadziesiąt forumowiczek odpowiada twierdząco, jednak zaraz dodaje „ale to nie był mój mąż, ani mój ślub”. Z wypowiedzi nowożeńców wynika, że trudno pogodzić obowiązki gospodarzy weselnych z tradycją nocy poślubnej. Ale czy warto spróbować? Żeby odpowiedzieć, spójrzmy szerzej na zwyczaje związane z pierwszą małżeńską nocą.
Noc poślubna przy świadkach?
W epoce feudalnej pierwsze wstąpienie małżonków do łoża i obcowanie cielesne, odbywało się w obecności świadków. Ten zwyczaj zwany pokładzinami utrzymywał się w Niemczech aż do siedemnastego wieku! Podstawą tych rytuałów była potrzeba udowodnienia defloracji, jako aktu uprawomacniającego małżeństwo.
Również na polskiej wsi praktykowano rytuał pokładzin – akt seksualny odbywał się w trakcie wesela i był podglądany i podsłuchiwany przez gości i krewnych. Dowodem konsumpcji miało być ukazanie zebranym gościom prześcieradła noszącego ślady krwi. W przypadku braku tego dowodu wesele zostawało przerwane, a goście demolowali dom weselny na znak oburzenia. Przy okazji można wspomnieć o prawie pierwszej nocy, które mężczyźnie o wysokiej randze społecznej dawało przyzwolenie pozbawienia dziewictwa świeżo zaślubionej żony, każdego z podległych lub zależnych od niego mężczyzn.
W starożytnym Rzymie w noc poślubną panny młode dosiadały posągu Mutunusa Tutunusa – boga płodności, którego podobizny przedstawiano z członkiem w erekcji. Natomiast w staropolskiej kulturze zwyczajem mającym zapewnić małżonkom płodność i skuteczność prokreacyjną był akt zdejmowania podwiązki ślubnej. Jeżeli zdejmowana była przez Pana Młodego w noc poślubną bez użycia rąk, miała przynieść pomyślność i udane pożycie seksualne.
Tobiaszowe noce, czyli noc bez seksu
Znacznie wcześniej, bo IV wieku naszej ery praktykowano zgoła inny zwyczaj polegający na zachowywaniu seksualnej wstrzemięźliwości w trzy pierwsze noce po ślubie. Małżonkowie spędzali ten czas na modlitwie ofiarowując się Chrystusowi, Matce Boskiej i św. Józefowi. Zwyczaj inspirowany był prawdopodobnie historią biblijnego Tobiasza, który umknął gniewowi demona Asmodeusza, dzięki temu że przez kilka nocy pod rząd powstrzymał się od spółkowania ze swoją nowo zaślubioną żoną Sarą (dzięki czemu nie podzielił losu jej siedmiu poprzednich mężów, którzy ulegli chuci i zostali zgładzeni przez demona).
Wbrew pozorom tradycja Tobiaszowych Nocy nie była pozbawiona praktycznego sensu. W czasach, gdy małżeństwa aranżowano, a przyszli małżonkowie praktycznie się nie znali i nie mieli wcześniejszych doświadczeń seksualnych – stosunek zwykle nie spełniał pokładanych w nim oczekiwań i nadziei. Tobiaszowe Noce dawały więc młodym czas potrzebny na oswojenie się ze sobą i stopniowe pogłębianie bliskości.
W innych obrzędowościach, podczas pierwszych nocy po ślubie małżonkom nakazywano leżenie we wspólnym łożu lecz powstrzymywanie się od seksu, pieszczot a nawet dotyku. Celem tej erotycznej ascezy było budowanie napięcia seksualnego pomiędzy młodą parą – bodźce wzrokowe, zapach i bliski oddech drugiej osoby wzmagał pożądanie. Gdy wreszcie nagromadzone libido mogło zostać rozładowane, intensywność zbliżenia minimalizowała znaczenie deficytów, w technice miłosnej.
powrót
Dodaj komentarz