„Mając miłość w sercu, stań na ślubnym kobiercu” – stare przysłowie ujmuje swoją prostotą. Niegdyś wszystko było jasne: swaty, zaręczyny, wesele – strojno i najbogaciej. Wszystko miało swój niezaprzeczalny porządek i rytuał, no bo „trza być w bytach na weselu”.
Dziś to my budujemy koncepcję swojej uroczystości, a sprzyja nam prężnie prosperujący i solidnie rozwijający się „rynek ślubny”. Jego szeroki zakres, w zasadzie pozostawia nas w przekonaniu, że na własnym ślubie wystarczy się pojawić, a wynajęta firma zrobi za nas wszystko. Nie wszyscy jednak mogą i chcą zdecydować się na nowoczesną opcję wedding plannera, czyli kogoś na kształt Mary Fiore (Jennifer Lopez w komedii romantycznej „Powiedz tak”), która jako specjalistka, potrafiła zorganizować każdy ślub, robiąc z niego prawdziwie romantyczne przyjęcie. Natomiast, w zasadzie każdy pragnie zarejestrować tę wiekopomną chwilę. Trzymająca kamerę, trzęsąca ręka wujka dawno już odeszła w niepamięć. W dzisiejszej dobie, film z uroczystości weselnej może być czymś na miarę artystycznego dokumentu.
„Research yourself”
W wyszukiwarkach internetowych mieni się od barwnych stron, oferujących swoje usługi multimedialne. Oczywiście każda z nich jest „wyjątkowo okazjonalną”. My w zachłyśnięciu otaczającego nas szczęścia i chęci uczynienia TEGO dnia wyjątkowym, gotowiśmy uczynić wiele… błędów. To jak nasz ślub zostanie uwieczniony na filmie nie jest przecież sprawą obojętną, zatem bardzo szybko należy zadać sobie pytanie – jak w wirtualnej dżungli wybrać coś faktycznie właściwego?
Między sztuką a rzemiosłem
Wstępnym i istotnym czynnikiem okazuje się już sam wygląd i układ danego portalu. Ociekające kiczem grafiki, tendencyjne zdjęcia, powielany wszędzie zakres usług, może wskazywać, że taka właśnie będzie oferta, w tak zwanym „realu”. Warto też pamiętać, że nie sama cena, a zróżnicowanie usług - świadczą o konkurencyjności firmy, a zatem wnikliwość klienta jest niezwykle pożądana. Pamiętajmy, że decydując się na wybór firmy filmującej oraz montującej naszą uroczystość, mamy prawo wiedzieć, na co się decydujemy i z kim wchodzimy we współpracę. Na rynku nie brakuje przypadkowych i nieprofesjonalnych usług, które bazują, na zrozumiałej zresztą, naiwności przyszłych „Młodych”. Obsługa kamery i opanowany program montażowy, to znacznie za mało by usatysfakcjonować współczesnego klienta.
Etykietom dziękujemy!
Przekonała się o tym pani Marta z Warszawy. „Przyznaję, że byłam trudnym przypadkiem” – mówi o sobie z uśmiechem. „Propozycja ślubu spadła na mnie dosyć niespodziewanie i pomimo, że bardzo się cieszyłam, przerażała mnie wizja tej całej szopki. Niestety, tak właśnie kojarzyło mi się wesele. Tematyczna impreza dla rodziny. Musieliśmy jednak wszystko sprawnie organizować i dużym problemem okazało się znalezienie właściwej firmy, która trafiłaby w nasze gusta, jeśli chodzi o filmowanie. W popłochu zwróciłam się z prośbą do Internetu (wideofilmowanie), a on niełaskawie zalał mnie magmą tandety i ogólników. Szukałam w pierwszej kolejności czegoś tańszego i na szybko. Faktycznie mój wzrok został przykuty ogromnym napisem „Promocje!!!”, po kliknięciu, odesłał mnie komunikat – obecnie brak, prosimy śledzić aktualności”. Znamiennym i niepokojącym sygnałem jest niepokrywanie się oferty zamieszczonej w Internecie z tą, która faktycznie funkcjonuje. „To marketingowa manipulacja” – mówi Marek Nowak, specjalista ds. marketingu. „Usługodawca wie, że nawet, jeśli złapie klienta na fikcyjną promocję, to już połowa sukcesu – zawsze można zatrzymać go przy swojej ofercie, mamiąc innymi pseudo atrakcjami”. „Nie mieliśmy faktycznie pomysłu na nasz ślub – wspomina dalej Marta - a nie chcieliśmy, żeby był tak bardzo konwencjonalny”.
Zawsze na wysokości zadania
Wreszcie trafiliśmy na trop firmy, która zajmuje się nie tylko filmowaniem i fotografowaniem ślubów. Spodobało nam się, że „IdMultimedia” – jak sama nazwa wskazuje ma bardzo różnorodny zakres działań, przez co ich pomysły nie są tendencyjne. Na ich strosnie można znaleźć proponowane scenariusze uroczystości, a każda para wybiera sobie daną konwencję. Mieliśmy przez to poczucie, że w zasadzie sami montujemy swoje wesele, więc wracały wspomnienia. Taka współpraca była już atrakcją samą w sobie!” – Dodaje Paweł, mąż Marty.
„Mamy świadomość konkurencji” – przyznaje pani Anna, zarządzająca firmą, – dlatego też tworzymy młody, prężnie działający zespół, który wie, czego ludzie mogą oczekiwać. Śledzimy trendy, cały czas się uczymy czegoś nowego, żeby nie poprzestać na tym samym i bezpiecznym. Za dużo łatwizny i bylejakości oferuje współczesny rynek. Dla nas bardzo ważne jest to, żeby klient nas poznał, dlatego na początku współpracy zawsze spotykamy się tete a tete. To oswaja, a sama współpraca staje się przyjazna i interaktywna – bardzo nam na tym zależy”.
Faktycznie mało jest takich działalności jak „IdMultimedia”, oferujących tak różnorodne pakiety i kombinacje, zarówno w materiałach filmowych jak i fotograficznych. Fotoksiążki, albumy i foldery zawierają w sobie wiele autorskiej oryginalności a cena nie jest jedynym wyznacznikiem gradacji. Sposób montowania charakteryzuje się znajomością wielu technik i efektów. Katalog podkładów muzycznych jest bogaty, ale przy okazji selektywny. Widać, że zarządzający firmą świetnie znają swoją profesję oraz umieją poruszać się na rynku mediów, dbając o właściwy wizerunek swojej firmy i świadcząc usługi na wysokim poziomie.
„Naszym najnowszym pomysłem jest gratisowe tworzenie stron internetowych Młodych Par, które sami mogą edytować. – Kontynuuje pani Anna – Media wciąż progresją, a „IdMultimedia” to zobowiązująca nazwa. Musimy, zatem stawać na wysokości zadania.”
kk
Dodaj komentarz